.... Gdy stajemy w obliczu cierpienia i nawet nie próbujemy z nim walczyć, bo jesteśmy pewni, że każdą najmniejszą nawet próbę pokonania bólu, przegramy z kretesem. Więc dlaczego nie zwrócimy się do kogoś z naszymi problemami? Czy dlatego, że boimy się niezrozumienia? A może po prostu nie mamy do kogo się zwrócić? A co, jeśli zostaniemy odrzuceni? Czy ma to nam sprawić jeszcze większy zawód? Tak, więc chcąc nie chcąc budujemy wokół siebie mur, skrywamy cierpienie za maską nikłego uśmiechu i czekamy, aż czas zatrze ślady i wymaże z pamięci niechciane wspomnienia. Pokornie znosimy długotrwały proces gojenia się piekących ran, byle by tylko zabliźniły się na dobre. Czy tego właśnie chcemy? Może to po prostu reakcja obronna cierpiącego serca, które stara się jak może, by wreszcie zapomnieć?
A serca nie lubią cierpieć."
|