Oczywiście, że marzę. Żeby coś się zdarzyło, najpierw trzeba to sobie wymarzyć. Duża część mojego życia jest utkana z marzeń, które na początku wydawały mi się zupełnie nierealne. Będę marzyła na minutę przed śmiercią, wierząc, że nawet i to ostatnie marzenie także mi się spełni. Ostatnio marzę niepoprawnie. Większość moich marzeń żyje ze mną długo, powraca, krystalizuje się i po jakimś czasie zamienia w "projekty". Choć ostatnie marzenia nie są z tej półki, bowiem marzę o czymś, co nie może się spełnić. Marzę o cofnięciu czasu. Chciałabym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku. To chyba wynik starzenia się. Jedną, a dla niektórych jedyną, zaletą starzenia się jest nabieranie mądrości i tak zwanego doświadczenia. Czasami wcale nie jestem jednak pewna, czy to doświadczenie się do czegoś przydaje. I tak popełniamy błędy, tyle że, mając doświadczenie, natychmiast wiemy, że je popełniliśmy...
|