A ja... ciągle mnie ubywa. Jestem coraz lżejsza, już od powietrza lżejsza. A jednak coraz bardziej ciężka. Czym bardziej tam mnie nie ma, tym bardziej tu jestem... Frunę przez czarną pustkę, kulista i ciężka, ciężarna żalem, co w środku mi wzbiera. Pełna zuchwałej pokory, w radosnym cierpieniu, spokojnie drżąca.. milczę.
|