pewnego dnia kiedy wracałam ze szkoły tramwajem, spotkałam miłość mojego życia. wyobraźcie to sobie. wchodzicie do tramwaju, kasujecie bilet, stajecie gdziekolwiek się da i marzycie. marzycie o idealnej miłości, takiej bezinteresownej, płynącej prosto z serca. stoicie tak i nagle czujecie mrowienie na skórze. ktoś z pasażerów obecnych w tramwaju przygląda się wam. rozglądacie się dyskretnie, ale nie zauważacie nic niepokojącego. mijacie kolejne przystanki, aż tu nagle znowu czujecie mrowienie. postanawiacie jeszcze raz się rozglądnąć. napotykacie czarne oczy wpatrujące się w was z zainteresowaniem. nie wiecie co myśleć. po 10 minutach kiedy chcecie odwrócić się całkowicie, wpadacie na jakiegoś pasażera w niebieskiej koszuli w kratę. podnosząc wzrok widzicie te same czarne oczy, które wpatrywały się w was z taką intensywnością jeszcze chwilę temu. nagle słyszycie: bardzo cię przepraszam. jestem Josh. a ty? i oto właśnie był początek mojej idealnej miłości.
|