tak delikatnie objęta wiatrem. jestem. po skórze
ślizgają się krople deszczu, którego pełno ostatnio
w moich myślach do poduszki. zaciskam powieki.
pozwalam rzęsom opaść na policzki i ukołysać je do snu.
przestaję rozumieć swoje usta i dłonie. przybieram
sztuczne odbicia w lustrze. chowam się gubiąc gdzieś
resztki stanowczości. od dziś nie lubię śnić.
|