W mojej głowie zapada zmrok, kołyszą się stare liście i pajęczyna lekko drga. Słone krople deszczu rozpuszczają czarny tusz, który powoli plami moje sine usta. Intensywna barwa cegły daje mi odczuć, że widzę dobrze ale obrazy są nierealne. Wyobraźnia szwankuje - nie jest w stanie niczego namalować. Marzy mi się ciepły majowy dzień. Taki normalny, zwyczajny - przepełniony śmiechem. Mam dość pogrzebowego nastroju.
|