Siedziała tam sama. Otaczała ją tylko przyroda..Bała się gdy zaczęła zbliżać się noc,ale gdy zaczynała myśleć o nim,wyobrażała sobie,że nic jej nie grozi.Z dala słychać było jakieś dziwne dźwięki.Może była to było jakieś dzikie zwierze, a może po prostu słodka sarenka która szukała swojej mamy. Nie bała się, bo miała przed oczyma jego twarz... Jego sliczne, błękitne oczy, które kiedyś tak często patrzyły na nią... Jego uśmiech, który potrafił zdziałać cuda... Wiedziała, że w domu jej rodzice się martwili, lecz dla niej liczyło się to, co związane było z nim, z jego twarzą. Wiedziała, że nie może tak dłużej żyć wspomnieniami, że to co teraz robi jest bez sensu, że on jest teraz z nią, że ją skrzywdził i nie powinna już o nim mysleć.uczucie było silniejsze. Gdyby on zadzwonił i zapytał się czy tęskni, ona bez wahania powiedziała by że tak i na wszystko by sie zgodziła. Żyła jak w jakimś śnie.Lubiła chodzić tak jak wtedy, w te miejsca gdzie byli kiedyś razem.. Musiała się w końcu obudzić.
|