Kobiety to w ogóle mają przesrane. W latach dziecięcych martwią się czy sukienka jest ładniejsza od sukienki koleżanki. W latach podlotka głównym zmartwieniem jest to, czy jakiś chłopak ją zauważa, czy nie. W latach młodej kobiety obowiązuje zasada: jest tyle warta, ile ma urody. To widać na co dzień. Również w reklamach telewizyjnych. Później podstawowym kłopotem, jest, którego wybrać na ojca dziecka, które już rośnie "pod sercem" i trzeba szybko dokonać wyboru. Jeszcze później ciągła troska o to, jak utrzymać przy sobie "tego drania", którego na co dzień lekceważy i którym w duchu pogardza. Jeszcze później walka z oznakami nieuchronnej utraty wartości (czytaj: urody). Zmarszczka, to zmartwienie. Plama na odzieży po posiłku, to tragedia. A do tego jeszcze ciągła huśtawka hormonalna. Na prawdę, kobiety mają przesrane..
|