[...] Próbowała zrozumieć, jak można kogoś kochać i nienawidzić jednocześnie. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło. Jej uczucia były dotąd sprecyzowane i określone. ,,Tak” lub ,,nie”, żadnych szarości, żadnych stanów pośrednich. Marek w tym wszystkim namieszał. Obsesyjnie chciała przestać o nim myśleć, ale im bardziej próbowała, tym bardziej on w niej odżywał. Był w każdej myśli: tej na tak i tej na nie. Był w piosenkach, które tłumaczyli w szkole i w tych, których nie tłumaczyli. Każda mówiła o nim, bo każda mówiła o miłości. Agata nie umiała własnymi słowami nazwać swoich uczuć. Piosenki były jej ściągawkami. [...]
|