Nie wierzyłam w to, co widzę. Mój mężczyzna w garniturze. Dotykałam marynarki, nie dowierzając. To wszystko dla Ciebie, Kochanie - wyszeptał, a ja rozpłynęłam się. Miałam ochotę zdjąć go, lecz wieczór nie dobiegał końca. Zabrał mnie na kolację do najdroższej restauracji w mieście, potem na spacer, kupił mi bukiet róż i rzekł - zrobiłem to wszystko, bo chciałem zakończyć nasz związek, w najmilszej atmosferze, przepraszam, ale kocham inną. Odchodzę. Rzuciłam mu w twarz kwiatami, które przed momentem wydawały się tak piękne i wybuchłam spazmatycznym płaczem. Chwilę później w jego objęciach dostrzegłam moją najlepszą przyjaciółkę. Od tamtej pory nie zaufałam nikomu.
|