Wagary, alkohol, imprezy do rana. Niegdyś moja codzienność. Nie powiem, że cieszę się, że z tym skończyłam. Tak nie jest. Zrobiłam to jedynie dlatego, by nie zmarnować sobie życia… miałam przecież plany. Jednak z tym wszystkim wiązało się życie bez zobowiązań, szczerze przyjaźnie, miłość po grób. A teraz? Żyję w tym cholernym, ‘idealnym’ życiu i jedyne, na co mam ochotę to rzucić się z mostu.
|