To do czego człowiek dąży, wszystko jest oszustwem.
Lata z dala od siebie, w pamięci z stłuczonym lustrem.
Namacalny bezsens, gorzki posmak życia niesmak.
Moja ponura autorefleksja.
Kolejna setka, w oczach obraz się rozmywa.
Matowa szyba odbiera światu barwę, wyraz.
Uwolnić siebie od siebie, o to chodzi w zasadzie,
oszronionego ranka w gasnącym listopadzie.
Stoję na rozstaju dróg, nie wiem czy stąd się powraca,
przede mną pełna wilczych jagód srebrna taca.
Nie boję się nieznanego tylko stracić to co znam,
Życie polega na wyborach, wiem trzecia nad ranem, to na to późna pora.
Wiem, że źle robię, ale tego chcę, nic nie mów,
prawdy nie powiem, tylko odejde w milczeniu.
|