Była przekonana i doskonale to widziała, że są na tym świecie jeszcze ludzie, którym jest potrzebna, którzy się o nią troszczą, martwią i w każdym momencie są chętni wyciągnąć pomocną dłoń, gdyby tylko powiedziała. No właśnie, gdyby powiedziała. Ona wbrew wszystkiemu wolała milczeć. To nie zobowiązywało ją do wyrażania swoich uczuć. Wolała wszystko trzymać w sobie, a wieczorami przy kubku gorącej czekolady opatulona kołdrą, siedząc na brzegu łóżka, wpatrzona w półmrok panujący na zewnątrz wypłakiwała wszystkie żale, dawała upust emocjom sunąc ostrzem żyletki po przedramieniu. Czując spływającą krew była zadowolona. Cieszył ją fakt, że sama potrafiła sobie wymierzyć karę za ten cholerny, egoistyczny sposób swojego bycia.
|