chyba przyzwyczaiłam się do swojej obojętności i bezradności. czas zwalnia tempo, a ja zaczynam ogarniać całą otaczającą mnie sytuację z innego punktu widzenia.
dziesiątki żarówek przestają płonąć nienasyconym światłem, a ja się od tego wszystkiego uwalniam. mój mały móżdżek coraz częściej mnie informuje, że długotrwałe tsunami dobiegło już końca, a teraz pozostaje tylko czekać na jego efekty. problem jest tylko taki, że rezultaty nie muszą koniecznie okazać się najlepszymi. tsunami zwykle wyrządza szkody, prawda?
tak czy inaczej... aktualnie wszystko, czego potrzebuję, mam na wyciągnięcie ręki. efektywnie wypełniam pustkę, a raczej Ty wypełniasz ją za mnie. każde sześćdziesiąt sekund z minuty mojego życia jest obrazem perfekcjonizmu. gdybym tak jeszcze mogła kliknąć "delete" patrząc na Ciebie, porcelanowy chłopczyku, to byłabym okazem niesamowitego szczęścia.
|