Modlitwa samotnej tułaczki ucieka ustami,
paciorki znikają między sinymi palcami.
Ściskasz kurczowo różaniec wyprawy,
procesja nieszczęść ciągnie się za plecami.
Podróż po stacjach drogi krzyżowej,
okaż pokorę, głowę posyp popiołem.
Wewnętrzna walka monolog i dyskus,
życie chce Cię zabić, zepchnąć do styksu.
Twój telefon święta, też tak na patrzę
coraz mniej osób do przełamania się opłatkiem.
Idąc przez deszcz przyciskasz do ust pięść,
Przeszłość nie da się na trzeźwo znieść.
Chwila wahania, los bez litości,
światło z zewnątrz nie obejmie wewnętrznych ciemności.
Zginiesz, spacer po linie w mroku,
potrzebny jest most nad rzeką kłopotów.
|