Dziś minęło równo pół roku. Ja wciąż pamiętam. Wspomnienia nie dają mi zapomnieć. Poszłam w nasze miejsce. Siedziałam tam dłużej niż godzinę. Gdy wracałam ulicą, wpadłam na kogoś. To byłeś Ty. Spojrzałeś Mi w oczy, w moim brzuchu stado motyli zaczęło fruwać. Twoje tęczówki nie były takie same. Brakowało w nich czegoś. Nie było tego blasku. Staliśmy i patrzyliśmy na Siebie nie dowierzając własnym oczom. Złapałeś mnie za rekę. Zacząłeś przepraszać, że nie chciałeś żeby tak wyszło. Widziałam że zbiera Ci się na płacz. Zamknęłam twoje usta jednym dotykiem dłoni i mocno się przytuliłam. W pewnym momencie coś zaczęło nas od siebie odciągać. Krzyczałeś, ja też. W około zrobiło się ciemno i ... nagle zobaczyłam swój pokój. Zrozumiałam, że to tylko sen. Że już nigdy tak nie będzie. Gdy wracałam dzisiaj ze szkoły, minęliśmy się na ulicy. Spojrzeliśmy sobie w oczy. I tego blasku w jego źrenicach nie mogłam dojrzeć...
|