Kurwaaa. jak mam wierzyć w coś, co prawdopodobnie nie istnieje.? Wcale nie ułatwia życia, nie uszczęśliwia... Mój cały romantyzm się wypalił dawno temu, skończył i zniknął... chyba bezpowrotnie. tak jak wiara w wielka miłość, która sama z siebie przyjdzie, ustanie w moich drzwiach, albo co lepsze wparuje w moje życie ot tak. Po prostu rzuci się na mnie i już tak zostanie.... do końca.... naturalnie i zupełnie bezwarunkowo. Ale czy to w ogóle możliwe? |evix3
|