..to było późnym wieczorem. Wracałem z pociągu wlekąc za sobą zabitego jeżozwierza. Szedłem chwiejnie ocierając się o elewacje. Ludzie podnosili ręce i krzyczeli coś po niemiecku, mieli na sobie mundury i pachnęli wywarem z jarzębiny, waliło od nich jak od starego mopa. Spojrzałem na jednego z nich i powiedziałem: rzeżucha. Tak bardzo tego żałuje, popatrzył na mnie jak na stary spaw.
|