Tego dnia nie przepuszczała, że go tam spotka. Prócz uśmiechów na korytarzu nie było nic, nic co mogłoby świadczyć o tym, ze ich drogi sie zejdą.Ale spotkali się tam piątkowego wieczoru,oboje zdziwieni tym przypadkowym spotkaniem.To tak jakby ktoś czuwał nad tym, by oboje wybrali właśnie te miejsce i ten dzień.Właśnie wtedy poczuła motylki w brzuchu,a on.. a on chciał ją spotykać już codziennie.jednak prędko ich drogi się rozeszły...On wybrał inną,a ona innego. Udawali, ze nic nigdy ich nie łączyło, ze nigdy sie nie spotkali,ale oboje tęsknili..Dlatego rozstali sie z tymi ,z którymi byli.. Bo brakowało im siebie. Odnowili kontakt,lecz oboje bali się przyznać do tego co do siebie czują. A gdy z czasem ona zrozumiała, że dłuzej tego nie wytrzyma, że dłużej już bez niego nie może, zobaczyła go... z inną.. Wyglądali na szczęśliwych i zakochanych w sobie, te ich szczęście trwa juz ponad 4 misiące, a jej blizna na sercu z każdym dniem się pogłębia... | pozorna
|