Siedziała wieczorem na dużej łące. wiatr rozwiewał jej długie, brązowe, pofalowane włosy. zrywała malutkie stokrotki , które już zamykały białe kieliszki, aby o świcie obudzić się na nowo. wieczór był dość zimny. zaczęła splatać wianek, opuszkami palców gładząc aksamitne płatki kwiatów. niebo robiło się pochmurne. ona nie zwracając na to uwagi siedziała i cicho nuciła swoją ulubioną piosenkę. z każdym słowem owego tekstu robiło jej się coraz cieplej. czuła jakby ktoś ją mocno przytulał. spojrzała na trawę i w blasku ksieżyca zobaczyła cień. gwałtownie odwróciła głowę. stał nad nią lekko się uśmiechając. w rękach trzymał swoją dużą bluzę przesiąkniętą jego nieziemskim zapachem, którą otulił jej ramiona, pocałował w czoło i powiedział 'wracaj już do domu kochanie, bo się przeziębisz.' w jednej chwili poczuła jak serce zabiło jej jak oszalałe, wiedziała że ma dla kogo żyć. | kesha1234
|