Nie potrafię sobie z nim poradzić. Z tym nieodwzajemnieniem. Pewnie dlatego, że zapraszam go na te zakupy, robiąc nadzieję. Ale to akurat jest uczciwe. Odwzajemnione. Bo ja też robię sobie nadzieję. Na to, że go pokocham. Zapragnę. Zatęsknię. Że któregoś dnia, stojąc w przymierzalni, stwierdzę, że chcę, aby on wszedł tam za mną i powiedział mi, czy ten stanik jest dobry i czy taki właśnie najbardziej chciałby ze mnie zdjąć. Że wypłaczę się z tego grzesznego zadurzenia, także zupełnie nieodwzajemnionego, w mężczyźnie, który darowuje mi czasami w pośpiechu pięć minut, chodzi na zakupy z zupełnie inną kobietą i także robi mi nadzieję.”
|