wyobrażam sobie jak witasz się z nią długim pocałunkiem, prawie tak samo namiętnym jak te nasze, głaszczesz jej drobne loczki i chodzisz z nią na długie spacery, na których rozmawiacie godzinami. przez moje zamknięte powieki dostrzegam was jadących wspólnie na jednym rowerze, ty pedałujesz, a ona siedzi na ramie z głową w chmurach jak kiedyś ja. po długiej wyprawie i pikniku odwozisz ją do domu, na pożegnanie całujecie się kilka razy. na dobranoc, w podziękowaniu za miły dzień, wynajdujecie tyle powodów ile tylko się da. nie dostrzegacie nawet mnie płaczącej w kącie, tak małej i nic nie znaczącej. budzę się. och jak dobrze, że to tylko sen.
|