było jakoś po 22 . leżałam już. zadzwonił i zapytał czy może przyjść - zdziwiłam się , o tej godzinie ? wiedziałam , że coś sie stało. drzwi otworzyła mu mama, która chwile potem przerażona wbiegła do mojego pokoju nie mogąc wykrztusić słowa. wyszłam na korytarz - zobaczyłam Go z całymi poranionymi rękoma , ze szkłem wbitym w twarz. wybiegł ojciec , pytając co się stało . zabrałam Go do łazienki, nie pytałam o nic. łzy leciały mi po policzku gdy opatrywałam mu rany. wiedziałam , że chodzi o Nią. wzięłam Go później do pokoju , przyniosłam kołdrę i podzieliłam się z nim moim jednoosobowym łózkiem. rano budząc się zobaczyłam , że On nie spał już i patrzył na mnie. uśmiechnął się i powiedział , że za takiego przyjaciela można oddać życie.
|