Nic nie miało dla niej znaczenia. Żadne zasady, żadne "powinieneś" i "nie powinieneś", żadne maniery, w ogóle nic. Nic takiego dla niej nie istniało. Jeśli coś jej się nie podobało, po prostu tego nie robiła. Jeżeli robiła, było to dobre. Nie musiała mówić proszę ani dziękuję. Nie musiała niczego przyjmować. Wszystko już należało do niej. Była sobą bardziej niż ktokolwiek na świecie.
|