Kłak , tak się nazywa coś w moim ciele.
Przenika do mnie w nocy , rano cały czas myślę o jednym.
Woła: Magda! Magda! Szukaj tego drewna ,które pomaga Ci odpalić błogość!
Sfrustrowana szukam , otwieram szuflady-NIE MA.
Penetruje torby, szafki ,zakamarki.Znalazłam.
Upięłam włosy w kok , założyłam kurtkę i kapcie.Jestem w pidżamie.
Biegnę ,najszybciej jak się da. Schowałam się w obcej klatce.Padało.
Otworzyłam saszetkę , wyciągnęłam diabielskiego superslima mentolowego,
który mnie zabija.
Odpaliłam drewienkiem.
Kłak był spokojny.
|