Rozmawiali jak gdyby nigdy nic, jakby nic złego między nimi się nie wydarzyło, jakby czas stanął w miejscu...choć w jej głowie ciągle mówił głos: on kogoś ma.. Jednak nie przyjmowała tego do wiadomości.. Była szczęśliwa, ze jest blisko osoby, którą kocha.Nagle rozpadał się deszcz, spojrzała w szare niebo, on złapał ją za rękę i pobiegli drogą, którą oboje dobrze znali. Czuli się dobrze mimo deszczu i chłodu. Byli szczęśliwi bliskością. Przystanęli...On delikatnie pocałował ją, zrozumiał jak bardzo ją kocha i jak bardzo mu na niej zależy...Ona natomiast spojrzała w Jego duże brązowe oczy i...i.. nagle zadzwonił budzik.. wyrywając ją z pięknego snu.. Bo w tym świecie on nie należy już do niej.. chociaż ona nadal bardzo tego pragnie..;|
|