Kiedyś nie należy już do mnie, wiesz? A ostatnimi wieczorami siedząc w ciepłym fotelu z kubkiem gorącej herbaty w dłoni oglądając kolejne odcinki jakiegoś serialu bez żadnego przesłania, czuję się jakby nigdy do mnie nie należało. Zupełnie jakby nigdy, przenigdy nie było moje. Chociaż było. A teraz to wydaje się być tylko jakimś złudzeniem, urywkiem czyichś pragnień, marzeń, starań, poświęceń i uczuć. Przecież wszystko nie może zamienić się tak szybko w nic. W NIC. nic. pustka. zero. null. Nie po tym wszystkim. I nie u Ciebie. Chyba, że to ten blask mnie zniewolił i nie biorę nawet pod uwagę tego, że mogę się mylić? No tak, blask tak zaślepił, że nawet nie zauważyłam, że zniknął. Po prostu był, a chwilę potem go nie było. A ja nie zauważyłam jak był w trakcie znikania. Niezła sztuka kamuflażu. Idealna. A teraz Ty istniejesz, choć pewnie Ci się wydaje, że nie istniejesz, a ja nie istnieje, choć miałam istnieć.
|