Deszczowy dzień. Miliony kropel na szybie. Siedzę samotna, ocieram łzy, chcąc udowodnić, że przetrwam tą chwilę. W pośpiechu tracę ostatni rym, bo spędzić chcę choć jedną z chwil:
Na łące w rosie skąpanej, bez zmartwień żadnych położyć się i marzyć by znów zacząć żyć.
Na piasku ciepłym jak dotyk Twój, by myśleć tylko co dać mogłeś mi.
Lecz ja obudzić wnet muszę się i żyć jakby nic nie miało zdarzyć się...
|