Stanęła nocą w deszczu, na środku ulicy, ze łzami w oczach i z butelką wina w ręku.Na ulicy było pusto, żadnych samochodów, żadnych przechodniów , tylko ona i jej wielki smutek..i jej małe serce, które tak bardzo go kochało, tak bardzo pragnęło. Nie mogła utrzymać równowagi i przysiadła na krawężniku. Wzięła kolejny juz ostatni łyk wina i wybuchła płaczem...Nie rozumiała jak mogła być tak naiwna, jak mogła mu znów zaufać, przecież od samego początku wiedziała, jak będzie... ze skrzywdzi ja po raz kolejny jak miał w zwyczaju..Zamroczona winem wyjęła papierosa z torebki i zaciągnęła się z całej siły..To dziwne do czego on doprowadził.. do tej pory brzydziła się papierosami, a teraz paliła jak nałogowy palacz...Nagle usłyszała za sobą kroki, ale nic ją to nie obchodziło,kolejny raz się zaciągnęła czując przy tym czyjąś dłoń na swoim ramieniu.Odwróciła głowę i jej twarz była tuż przy jego..i znów poczuła ten uścisk w żołądku..A on po raz kolejny szepnął jej do ucha:"Kochanie, wróciłem"
|