Mam otwarte oczy, w nadziei, że może jednak coś odwróci moją uwagę i przestanę o tym myśleć. Że wszystkie te chore urywki z pamięci rozpłyną się albo pękną jak mydlane bańki. Nie mam śmiałości myśleć nawet, że znikną na zawsze, bo wiem, że to niemożliwe. Chodzi mi tylko o jedną mała sekundę. Tyle przez ten czas mogłoby się wydarzyć. Może w końcu przypomniałabym sobie, że czas wziąć kolejny oddech?
|