Ostatnio mam strasznego pecha. Do czego się nie zabiorę to się pieprzy. Gubię dużo ważnych rzeczy. Jakoś rzadziej się uśmiecham. Autobusy uciekają, kiedy biegnę za nimi. Nawet bilety robią mi na złość i nie chcą się kasować. Zastanawiam się czy aby nie stłukłam lusterka. Albo nie obraziłam czarnego kota, który w zemście przebiegł mi drogę. Ale nic takiego nie pamiętam. Podobno po tak zwanym okresie 'totalnie do dupy' następuje okres lepszy, w porywach do 'zajebisty'.
Chciałabym się o tym przekonać - jak najszybciej.
|