Czułeś się kiedyś tak, że patrzysz w lustro i widzisz najgorszego człowieka na świecie? Ja czuję to codziennie. Nie muszę mordować, gwałcić, upokarzać innych ludzi. Wystarczy, że maltretuję się nad samym sobą. Rano torturuję moją twarz, nakładam na nią dużo zadowolenia, podkreślam uśmiechnięte oczy, zamaskowuję niedoskonałości. Południami męczę swoje ciało, przyglądam się zawsze za dużym członkom, dotykam i nie dowierzam jak bardzo brakuje mi tej całej chudości. Ten fragment dnia poświęcam mojej polemice z sobą samą, wskazuje swoje przywary, które później zamieniam w zalety. Nie wiem po co to robię, ale daje mi to południowe małe szczęście. Wieczorem rozpoczyna się moja agonia, nie zwracam już uwagi na moje za duże ciało, ani na nierówną twarz. Przywiązuję uwagę do mojej głowy - niezmierzonej i nieprzebytej. Co wtedy robię? ... Właśnie to czytacie.
|