Chciała rozmawiać. Ale kiedy On do niej mówił, to miała wrażenie, jakby sama mówiła.
Te słowa były zwierciadłem, do którego się zbliżała z podniecającym lękiem,
aż dotykali się koniuszkami nosów, aż plątały im się rzęsy.
Jak dwa portrety jednej osoby zawieszone na przeciw siebie - tacy byli.
|