ganialiśmy się po łące w blasku zachodzącego słońca. - nie boję się Ciebie! - krzyknęłam, uśmiechając się. - tak? - odkrzyknął zaczepnie. włączył najszybszy bieg, tym samym doganiając mnie. złapał mnie za ręce i zaczął nucić Naszą piosenkę. tańczyliśmy, do utraty tchu. ciężko dysząc opadliśmy na siano. - właściwie, nadal się mnie nie boisz? - zapytał zaczepnie. skinęłam głową. zaczął mnie łaskotać po całym ciele. - dobra, dobra! wygrałeś. /definicjamiloscii/
|