tylko picie tej cholernej zimnej herbaty miało jakiś ukryty sens. jego już nie było i nie zapowiadało się żeby był. po prostu już jej nie chciał. myśl że w ciągu minutowej rozmowy którą trudno było nazwać rozmową a raczej okropnym monologiem który płynął z jego szlachetnych a zarazem zakłamanych ust niszcząc jej plany na najbliższe tysiąclecie doprowadzała ją do desperackiego płaczu. nienawidziła go a równocześnie kochała z każdym dniem i z każdą chwilą coraz bardziej, coraz obficiej. trudno jej było zrozumieć własne uczucia ale bardziej bolało kiedy nie rozumieli ich najbliżsi.
|