Pamiętam dokładnie Twój wyraz twarzy i przygasający odcień blasku oczu, kiedy szedłeś wyczerpany w moją stronę, szurając przy tym butami. Miałeś na sobie ten śmieszny, błyszczący strój, przypominający robota. Wracałeś z koncertu, o którym wszyscy ostatnio tyle mówili. Jak zwykle tysiące fanów wykrzykiwało rytmicznie słowa Twoich piosenek, mimo to, że czasami nawet Ty zapominałeś ich prawdziwego przekazu. Dlaczego zmierzałeś w moją stronę? Nigdy bym się tego nie spodziewała, że już po chwili oprzesz swój policzek na moim ramieniu, a szczupłe ręce owiną się delikatnie w okół mojej talii. Nic nie mówiłam, bo nagle zapomniałam jak składa się litery w słowa. Ty też nic nie mówiłeś, bo resztka energii, którą miałeś w sobie nie pozwalała Ci nawet na otworzenie ust. Zabrałam Cię do domu ...
|