Obudziła się - spojrzała na telefon - była 12. Podeszła do lustra i zobaczyła siebie.. W za dużej, wymiętej koszuli którą włożyła wczoraj, z rozmazanym tuszem do rzęs. Wybuchnęła płaczem. "jestem do niczego!" wykrzyczała sobie w twarz zalewając się łzami. Najgorsze było to, że po tym wszystkim, co ten drań jej zrobił ona nadal go kochała. I usprawiedliwiała to, że się nią bawił jak zwykłą zabawką, jakby nie miała uczuć. I, że w tym samym czasie bawił się też mnóstwem innych dziewczyn. Był największym dzieciakiem jakiego znała, pomimo tego, że miał tyle lat co ona. Wątpiła w to, czy w ogóle kiedykolwiek się zakochał. Tak dobrze byłoby go znienawidzić... O ileż łatwiej by jej było. Znowu wybuchnęła płaczem. Nie potrafiła go wymazać z pamięci.
|