Żyję chyba w równoległym wszechświecie, gdzie łapiesz mnie za rękę i mówisz, że mnie kochasz.
Na środku ulicy, w środku nocy.
Pod wpływem, na pewno nie chwili, a mocniejszych specyfików.
Gdzie ja Ci mówię, że przytyłeś.
Gdzie leżysz na środku ulicy o 3:00 i krzyczysz, że Ci zależy.
Kiedy ja tego nie chcę.
Kiedy moje dłonie uciekają do mojego ciała.
Mam dystans, mam honor.
|