Siedząc na parapecie z parzącym kubkiem herbaty, dosłownie pijąc kolejny łyk wmawiała sobie poraz setny, że nie daży go żadnym uczuciem. Właśnie wtedy z otwartego okna ujrzała JEGO, idącego dróżką prowadzącą do jej domu... Zanim zbiegła na dół przysiegła sobie, że nie wróci do niego. Ten ostatni raz rzuciła mu sie w ramiona. Było jej ciepło i magicznie. W żadnych innych nie czuła sie tak dobrze. Ale mimo wszystko odrzuciła kolejną szanse bycia z Nim. Za bardzo ją zranił. / mooje!
|