dziś...dzis nie chciałam cie spotkac,wybralam rano...zeby cie tam nie spotkac...I kiedy zobaczylam cie wchodzacego...zatkało mnie...Znowu...znowu wszedłes mi w drogę...miales by w pracy...Przeszedłes patrząc na mnie.nie poznałeś mnie...? mogles...okulary ,moje dlugie wlosy i twarz zakryta ramieniem opartym o kolano.Zamieniles pare słów, usmiech jeden,jakiś zart...Pól dnia spedzilismy "razem" osobno,ale blisko...pTy tam ja tam...dwie strony ...pomiedzy nami woda...Bawiles sie z jakas kolezanka w wodzie...jakies rozmowy z kolegami...przyszedles na chwile kiedy byłam sama...nie z nimi...kiedy koc był wolny...uciekles natychmiast gdy ktos podchodzil do mnie...Stales tam ,patrzyles...patrzyles??? ja patrzylam.Udawalam ,ze nie...ze mnie nie obchodzisz,i to z kim i gdzie...Taki sam byles...niby koledzy....ale jakos dziwnie sie czulam...chyba szczesliwy nie byles.odchodzac stamtąd udałam ,że cie nie widze,ale ty doskonale wiedziles ze jadę,nie podszedles sie pozegnac..
|