Przesunęłam opuszkami palców po linijkach jego listu, wyczuwając
wgłębienia w miejscach, w których przycisnął długopis tak mocno, że
niemal przedziurawił kartkę. Mogłam sobie z łatwością wyobrazić, jak
do mnie pisze - jak kreśli koślawe litery, ze zdenerwowania
zniekształcając jeszcze bardziej swoje i tak niechlujne pismo, jak
przeklina, stwierdziwszy, że znowu coś źle sformułował.
|