Każdego wieczora modliła sie do Boga, by dał jej siłę patrzeć na jego szczęście. By w końcu nauczyła się żyć bez niego.. Jednak On chyba chciał inaczej.. Tego dnia wyszła na spacer. Długo chodziła i rozmyślała nad sobą, nad życiem. Chodząc tak znalazła się w swoim ulubionym parku. Ulubionym, bo tu była ich pierwsza randka, a potem kolejne.Powróciła myślami do tamtych dni, automatycznie zagoscił usmiech na jej delikatnej twarzy. Usłyszała kroki, a po chwili ten głos: -tęskniłem..(szepnął)Odwróciła sie by spojrzeć mu w twarz. Znów zobaczyła w jego oczach ten blask, który miał kiedyś, gdy na nią patrzył.Czuła, że mówi prawdę.. Myślała, ze śni. Ale nie ! To się działo naprawdę. Może była naiwna, ale mu uwierzyła.Uwierzyła, że on może dać jej szczęście. Tego dnia podziekowała Bogu,że nie wysłuchał jej prośby..
|