Wstałam i zaczęłam iść w stronę jakiegoś parku. Zostawiłam go siedzącego, samego na przystanku. Szłam ścieżką, ale on widocznie nie dawał za wygraną. Podbiegł i złapał mnie za rękę.
- Nie rób mi tego... - wyszeptał, gładząc mnie dłonią po twarzy ze łzami w oczach - Jesteś tą jedyną... Nie chcę innej i wiem, co czujesz. - znów stanęła przede mną poważna decyzja. Ponad pół roku nie dawał znaku życia, a teraz się obudził.
|