kiedy tylko dowiedziałam się, że jest w szpitalu, po ciężkim wypadku na motorze, wybiegłam pośpiesznie z domu. docierając na miejsce mój rękaw od bluzy ociekał. zalewałam się oceanem łez. wreszcie trafiłam na oddział. zapytałam w której leży sali. szybkim krokiem, udając spokojną poszłam do wyznaczonego pokoju. był nieprzytomny. ciężko oddychał. usiadłam na krześle obok jego łóżka, delikatnie złapałam nieruchomą dłoń w swoje. - musisz żyć. - szepnęłam łamiącym się głosem.
|