Tego dnia było zimno jak nigdy
Na przeciw siebie w parku staliśmy
Patrząc a oczy próbując coś tłumaczyć
Trudno zbudować tak łatwo można stracić
Robiłem krok ale odsówałaś się
Proszę nie rób tak wiesz jak to rani mnie
Taka zmiana o 180 stopni
Nie poznaję Ciebie klękam jak w samotni
Tłuke szkło szukam proszków przeciw śmierci
Widzę nas i deszczowy październik
Na falochronie trzymając za dłonie
Jak tytanik co i tak za tonie
Żegnaliśmy się nie wierząc że to koniec
Każde z nas poszło w swoją stronę
Chodź poskładane jak jakieś orygami
Jednak bez siebie nie będziemy tacy sami
|