Jej czarne loki rozwiał wiatr. Z zielonych oczu kapały łzy. Miała nadzieję, że go nie spotka. Lecz przed nią stanął on z bukietem róż. Przeprosił za wszystko i starł łzy z policzków, a ona wybaczyła mu. Nazajutrz wybrała się do parku. Na ich ławce siedziała jakaś para. Podeszła bliżej. To był on jej ukochany. Zauważył ją i próbował złapać i wszystko wytłumaczyć. A ona uciekła do domu. Gdy się tam znalazła, zamknęła się w swoim pokoju i wzięła garść tabletek usypiających, aby już nigdy się nie obudzić. W domu nie było nikogo. On przybiegł i walił w drzwi, ale nie miał mu kto otworzyć. Kiedy przybyli jej rodzice znaleźli ją wszyscy w jej pokoju. Wyglądała jak by spała, przytulała swojego ulubionego misia. Wezwali karetkę, ale on nie mogli już nic zrobić. On się załamał i na jej pogrzebie strzelił sobie w głowę, aby połączyć się z nią w niebie…
|