Są jeszcze takie dni kiedy beztrosko idę sobie ulicą, z moim ulubionym sorbetem cytrynowym w ręku. Wszystko jest dobrze... Do pewnego momentu. Momentu w którym czasami się mijamy. Idziesz z NIĄ a ja i tak czuję na sobie Twoje przeszywające spojrzenie. Mierzysz mnie wzrokiem, odwracasz się i całujesz swoją nowa dziewczynę. Idę dalej, udaję że nic się nie stało, a za rogiem wyrzucam lody, wyciągam papierosy bo wiem, że czekają mnie kolejne nieprzespane noce i tysiące myśli i pytań bez sensownych odpowiedzi...
|