[1] Caly czas, nieustannie, bez przerwy... Od momentu, w ktorym sie budze, po chwile, kiedy klade sie spac... Wciaz czuje ten bol - tesknie jak nigdy wczesniej, nim okazalo sie, ze Ona wbrew wszystkiemu istnieje... Druga polowa tej samej duszy, bez ktorej nie potrafie juz zyc...
Nie lubie zasypiac, nie lubie mowic dobranoc, papa... Wszystko wtedy zamiera, a mysl o Niej nie pozwala mi spac... A jednak musze to powtarzac codziennie, co wieczor, choc chcialbym, bysmy mogli nie sypiac wcale...
Coraz czesciej pojawia sie sie mysl, czy mozna umrzec z tesknoty, czy Jej serce w moich dloniach pomoze mi to wszystko przetrwac... Czy moje wlasne, ktore oddalem Jej wraz ze wszystkim co mialem - pozostawiajac sobie tylko tyle, bym mogl dla niej zyc - da rade to wszystko zniesc...
Stado motyli nieustannie przeszywa na wskros moje cialo, generujac energie, ktora powoduje, ze jest ich coraz wiecej i wiecej... Nigdy wczesniej, nikogo, w taki sposob nie kochalem... >>
|