złapał mnie za rękę najdelikatniej jak potrafił. - wiesz gdzie jest koniec świata? - zapytał cicho. przecząco pokręciłam głową. - tak myślałem. zabiorę Cię tam. - szepnął. odwrócił się i pociągnął mnie za sobą. moje stopy jednak nie oderwały się od ziemi. znów na mnie spojrzał. - boisz się. - stwierdził smutno. - kocham Cię, maleńka. nie pozwolę Cię skrzywdzić. - dodał. znów poprowadził. tym razem poszłam za Nim.
|