(Siedziała sama na schodach na szkolnym korytarzu,zastanawiała się, ze chyba najwyższy czas iść na lekcje, ale szybko odegnała te myśl.. nie potrafiła się na niczym skupić, więc uznała, że lepiej zostanie i posiedzi w samotności..Nagle usłyszała za sobą kroki.)- czemu tu siedziesz? od 20 minut masz lekcje(usłyszała ten głos. Głos, który tak bardzo chciała słyszec codziennie) - no i co z tego? od kiedy Ty sie tak o mnie martwisz?(spytała nie podnosząc wzroku, w obawie, ze dostrzegnie łzy)- od zawsze(odparł ucieszony)-co się z nami stało?wydawało mi się, ze zależy Ci na mnie, że coś czujesz do mnie..że mnie kochasz.. przecież tak mówiłeś.. mam racje..?(spytała nieśmialo podnosząc na niego wzrok przepełniony smutkiem i wilgocią)-Masz racje.. wydawało Ci się (odwrócił się i odszedł z tym swoim łobuzerskim uśmiechem, który tak bardzo lubiła..)
|